czwartek, 4 listopada 2021

Cashback serwis LetyShops zwraca część pieniędzy wydanych na zakupy online

Cashback serwis LetyShops zwraca część pieniędzy wydanych na zakupy online. Zwrot gotówki od LetyShops sprawi, że zakupy online będą bardziej opłacalne

Zapraszaj znajomych do Letyshops! Ty i Twoi znajomi mogą otrzymać po 10,00 zł na konto Letyshops

https://letyshops.com/pl/winwin?ww=13989922

środa, 5 sierpnia 2015

Nie tylko złość piękności szkodzi... Szkodliwe składniki kosmetyków

Nie jestem chemikiem, ale zwracam uwagę na skład kosmetyków i żywności. Zwykle na własną rękę wyszukuję informację o tajemniczych symbolach, które widnieją na etykiecie... Co się za tym kryje?

Zamieszczam dla was ciekawy artykuł ze strony www.zdrowylink.pl





Producenci kosmetyków zobligowani są do umieszczania na etykietach swoich produktów ich składu. Chemiczne terminy są dla przeciętnego konsumenta tak niezrozumiałe, że równie dobrze mogłoby ich tam nie być. Zazwyczaj nie czytamy więc treści wydrukowanej na opakowaniu, tylko skupiamy się na właściwościach kosmetyku. A to w jaki sposób produkt nawilża, wygładza, oczyszcza, rozjaśnia- już nas nie interesuje.

Nie zdajemy sobie sprawy jakie szkodliwe substancje może zawierać nasz krem do twarzy lub lakier do paznokci. Takich związków chemicznych jest cała masa. Efektem ich stosowania jest wiele nieprzyjemnych dolegliwości jak: łupież, wypryski, trądzik, łuszczenie się małżowiny usznej, łamliwość i wypadanie włosów, alergie skórne czy zaczerwienienia. Codzienne używanie kosmetyków naszpikowanych niebezpieczną chemią może doprowazić do jeszcze poważniejszych schorzeń jak: zakłócenia w gospodarce hormonalnej, zaburzenia menstruacji, problemy z potencją, trudności związane z zajściem w ciąże i jej utrzymaniem. Podejrzewa się także niektóre chemikalia o skutki teratogenne i wywoływanie raka. Proponuję w takim razie dowiedzieć się co nieco o najbardziej powszechnych składnikach kosmetyków ( i nie tylko)- parabenach, aluminium i parafinie. Zanim zakupicie produkt bez uprzedniego zapoznania się z jego składem, dowiedzcie się jak bardzo ryzykowne jest narażanie swojego ciała na kontakt z tymi niezdrowymi substancjami.

PARABENY

Parabeny to konserwanty, które przedłużają życie kosmetyków, są to estry kwasu parahydroksybenzoesowego. Szukajcie ich na etykietach pod nazwami: methylparaben, ethylparaben, butylparaben nie tylko w kremach i szamponach, ale także w produktach spożywczych- np. ciastach, sokach owocowych, mrożonkach, dżemach. Zadaniem parabenów jest niedopuszczanie do powstawania pleśni i blokowanie rozwoju drobnoustrojów, dzięki temu wyroby mogą spokojnie leżeć na sklepowych półkach i zachowywać swoją świeżość oraz wątpliwą jakość.

W najróżniejszych artykułach znajduje się czasem nawet i ok. 0,5% procenta tych związków. Amerykańska Agencja Żywności i Leków podaje, że dziennie osoba, która waży 60kg, wchłania średnio 76mg parabenów, z czego aż 50mg pochodzi z kosmetyków. Co raz więcej badań dowodzi szkodliwości tych związków, jednak nikt nie myśli o ich wycofywaniu z produkcji. Jedyną drogą unikania parabenów jest baczne śledzenie etykiet na artykułach, które kupujemy. Musimy liczyć się z tym, ze są one niezwykle popularne.

Reakcje jakie mogą powodować to: alergie, zapalenie skóry, pokrzywki, wypryski, rumienie, świąd. Poza tym konserwanty nie tylko zwalczają drobnoustroje dostające się do kosmetyków, ale także uszkadzają naszą „dobrą” florę bakteryjną na skórze, która chroni nas z zewnątrz przed najróżniejszymi zarazkami. Parabeny mogą doprowadzać do rozszerzania się naczyń krwionośnych i powodować wysięki. To szczególnie powinno zmartwić osoby z cerą trądzikową. Pojawiły się również opinie i badania dowodzące wpływu parabenów na rozwój raka piersi. Konserwanty bardzo łatwo wnikają w warstwę tłuszczową podskórną i kumulują się w niej. A stosowanie antyperspirantów czy balsamów w okolicach piersi powoduje gromadzenie się parabenów w okolicy gruczołów sutkowych. Choć początkowe wyniki badań w tej kwestii zostały podważone i zaprzeczono tej przerażającej tezie, że kosmetyki przejawiają właściwości karcerogenne, naukowcy nadal analizują temat. Poza tym, tu już bezdyskusyjnie, parabeny wykazują działanie estrogenne.

Jak widać, nie ma się co cieszyć z tego, peeling kupiony w dużej tubce starczy nam „na lata”. Nie liczmy też na to, że skoro nie zakazuje się używania do produkcji parabenów, to nie mamy się czego bać. Wycofanie tak powszechnie stosowanych związków chemicznych z wielkiego rynku kosmetycznego i spożywczego przyniosłoby niewyobrażalne straty finansowe, których przemysł mógłby nie wytrzymać, za to nasze zdrowie- wręcz przeciwnie. Na ile możemy, unikajmy tych składników:
Methylparaben
Ethylparaben
Isopropylparaben
Propylparaben
Butylparaben
Benzylparaben
Glutaraldehyde
Hexamidine-Diisethionate
Phenol
Phenyl Mercuric Acetate
Phenyl Mercuric Borate
Benzetonium Chloride

SOLE ALUMINIUM

W kremach do opalania oraz dezodorantach i innych produktach blokujących gruczoły potowe występują sole aluminium. Ich zadaniem jest niwelowanie pocenia się i neutralizacja nieprzyjemnego zapachu. Pot i jego odór nie mają jak się wydostać z organizmu, więc zostają w nim i zatruwają go od wewnątrz.

Związki te są groźne nie tylko z nazwy. To toksyczne substancje, które przenikają przez skórę i kumulują się w organizmie. Są to sole tego samego metalu, z którego składają się puszki, folie i samoloty.

Stosowanie antyperspirantów z solami aluminium może doprowadzić do zapalenia gruczołów łojowych i potowych oraz silnego podrażnienia oraz wysuszenia skóry. Wielokrotnie wykazywano, że związki te wykazują właściwości karcerogenne po tym, jak odnaleziono w tkance piersi zaatakowanej przez rak ślady aluminium.

We wczesnych latach 90. WHO wydało oświadczenie, w którym stwierdziło nawet, że podejrzewa się aluminium o wpływ na chorobę Alzheimera. Także fakt, że metal ten może uszkadzać układ nerwowy lub oddechowy, nie powinien nas dziwić. Należy sobie uświadomić, że sole aluminium, substancji, której szkodliwość jest nam od lat dobrze znana, znajdziemy w dezodorantach, które używamy każdego dnia, a nawet i kilka razy dziennie. Sole aluminium to wszystkie związki o nazwie:
Aluminium hydroxide
Aluminium oxide
Aluminium silicate
Aluminium stearate
Aluminium starch octenylsuccinate
Aluminium Chloride
Aluminium Chlorohydrate
Aluminium Chlorohydrex
Aluminium Chlorohydrex PG
Aluminium Distearate
Aluminium Sesquichlorohydrate
Aluminium Stearate
Aluminium Tristearate
Aluminium Zirconium Trichlorohydrex GLY

PARAFINA

Warto także zapoznać z parafiną, inaczej olejem mineralnym, który z olejem tak naprawdę nie ma nic wspólnego, gdyż nie jest to mieszanka kwasów tłuszczowych a węglowodorów nasyconych. Jest to bardzo tani produkt uzyskany z destylacji ropy naftowej używany jako składnik podkładów, toników nawilżających czy balsamów do ciała.

Mimo że jest to naturalny związek chemiczny to nie jest przyswajalny przez ludzki organizm, który traktuje parafinę jak nieprzyswajalne ciało obce. Nie trawi jej, nie absorbuje także od zewnątrz. Olej mineralny wytwarza na skórze warstwę, która nie pozwala tkance oddychać, ani wydzielać potu, toksyn, co w konsekwencji prowadzi do kumulowania się wydzielin skórnych pod szczelną skorupą parafiny.

Parafina ma czynić skórę gładką i elastyczną, w konsekwencji w sposób bardzo szkodliwy nadaje jej tylko efekt gładkości i elastyczności. Zmieszana z innymi związkami składającymi się na puder, wciska się w pory, wypełnia je, tworzy wrażenie jednolitej powierzchni i jednocześnie blokuje kanały łojowe. Co jest tego efektem? Pryszcze, zaskórniaki, zanieczyszczona skóra, wizyty u kosmetyczki, zakup kolejnych kosmetyków oczyszczających.

Parafina hamując procesy wymiany gazowej, sprzyja rozwojowi bakterii beztlenowych, czyli tworzy świetny grunt pod trądzik. Dłuższe stosowanie produktów kosmetycznych, których skład oparty jest na oleju mineralnym, doprowadzi do przesuszenia tkanki skórnej i przyśpieszenia procesu starzenia. Parafiny trudno jest się pozbyć, bo na wodę jest odporna. Zwykły prysznic nie zmyje jej z naszego ciała. Trzeba użyć naturalnego oleju bądź ciepłej wody z dużą ilością mydła. Wystrzegajmy się jak ognia następujących nazw w składzie kosmetyku:
Paraffinum Liquidum
Paraffin
Synthetic Wax
Isoparaffin
Mineral Oil
Vaseline
Petrolatum
Ceresin
Isododecane
Isobutane
Isohexadecane
Ozokerite
Cera Microcristallina

Producenci nie muszą na opakowaniach wypisywać skutków ubocznych i ewentualnych zagrożeń jakie niesie za sobą stosowanie poszczególnych substancji chemicznych. Czy jest szansa, że nadejdzie czas, kiedy firma kosmetyczna będzie musiała dokładnie tłumaczyć klientowi co sprzedaje? Na razie sami musimy stać się świadomymi konsumentami i kontrolować co jemy, czym się smarujemy i malujemy.


Źródło: http://www.zdrowylink.pl/uroda/co-w-kremie-drzemie/

czwartek, 2 lipca 2015

Podkład Rimmel Wake Me Up mój ulubieniec na lato!


Długo oczekiwany! Podkład, który dotrzymuje Ci kroku w Twoim aktywnym życiu.

Rimmel przedstawia nowy podkład Wake Me Up. Pierwszy rozświetlający podkład, który natychmiast obudzi Twoją skórę i sprawi, że będzie promieniała zdrowym blaskiem.

Obudź swoja cerę! Lekka, delikatna konsystencja ułatwia aplikację podkładu i zapewnia efekt gładkiej cery. Filtr SPF 15 chroni skórę przed promieniami UV, a rozświetlające perełki sprawiają, że cera promienieje. Dzięki formule zawierającej peptydy skóra staje się bardziej elastyczna, a kompleks nawilżający oraz witaminy C i E odżywiają ją i nadają jej zdrowy wygląd. Ty możesz czuć się bez życia, ale Twoja cera nie zdradzi tego!

Podkład natychmiast eliminuje oznaki zmęczenia, dzięki czemu skóra jest widocznie odmłodzona. Wake Me Up funkcjonuje tak intensywnie jak Ty – utrzymuje się na skórze do 10 godzin i zapewnia krycie na poziomie średnim do pełnego. Nawet jeśli nie przespałaś nocy, nikt się o tym nie dowie.


Dostępne odcienie:

100 - Ivory 
103 - True Ivory 
200 - Soft Beige 
203 - True Beige 
300 - Sand 
400 - Natural Beige


Korzyści i obietnica producenta:
  • Rozświetlona skóra pełna blasku
  • Efekt gładkiej cery
  • SPF 15
  • Wzbogacony skład o peptydy, kompleks nawilżający, wit. C, E
  • Eliminuje oznaki zmęczenia
  • Trwałość do 10 godzin
  • Krycie średnie do pełnego
  • Korektor ukryje niedoskonałości i zapewni nieskazitelny wygląd Twojej skórze


Składniki:



Brak informacji na opakowaniu


Opakowanie: 

szklana butelka z tłoczonym logo i  
pompką dozującą produkt



 

Użytkowanie: 

wyczuwalny przyjemny świeży zapach, bardzo dobrze się rozprowadza, nie roluje się na twarzy i nie wchodzi w zmarszczki, nie podkreśla suchych skórek, nie zmienia koloru, pompka działa bez zarzutu


Pożądany efekt: Wybrałam kolor 103 - True Ivory, który jest idealny dla mnie w okresie letnim, a moja skóra jest muśnięta słońcem. Jakiś nigdy wcześniej sama nie zdecydowała się na kupno tego produktu i teraz żałuję, bo pokochałam go od pierwszego użycia... Zwlekałam z recenzją, bo nie mogłam uwierzyć, że tak dobrze wygląda na mojej twarzy. Nie mam już problemów z niedoskonałościami, zdarzają się pojedyncze niespodzianki, a moja skóra jest teraz sucha i lekko przetłuszczająca w strefie T. Krycie podkładu można stopniować, a na większe niespodzianki trzeba nałożyć korektor. 

Jedna warstwa pięknie wyrównuje koloryt skóry i taki efekt uwielbiam! Bez problemu nałożyłam go moim ulubionym pędzlem Hakuro 52 i przypudrowałam pudrem z Vipery. Efekt cudowny, taki jak lubię! Skóra pełną blasku, wygląda zdrowo i naturalnie bez efektu maski. Ma w sobie delikatne drobinki, nienachalne, które pięknie odbijają światło, a skóra wygląda promienie.


Należy do lekkich podkładów, nie zapycha i nie uczula. Przypudrowany trzyma się cały dzień i nie ściera. Nie jest wyczuwalny na twarzy, nie podkreśla suchych skórek na twarzy, nie roluje i nie zbiera w załamaniach.



Plusy:

- bar
dzo wydajny
- rozświetlona skóra

- naturalny efekt
- wyrównuje koloryt skóry
nie zbiera się w załamaniach

- nie wysusza skóry
- wytrzymuje na twarzy niemal cały dzień
- nie ciemnieje
- filtr SPF 15
- delikatny zapach
- zgrabne opakowanie


Minusy:

- zbyt ciemna gama kolorystyczna




Polecam?:
 tak, polecam i już ubolewam nad tym, że nie znajdę w tej serii tak jasnego, bym mogła stosować go zimą.


Moja ocena: 6/6


Dostępność: drogerie


Cena: ok. 42zł / 30ml

środa, 24 czerwca 2015

Mascara Rimmel Wake Me Up



Teraz Twoje rzęsy nie tylko będą wyglądać świetnie ale również będą czuć się świetnie! Nadaj im pełną objętość, wydłużenie i uniesienie by uzyskać efekt szeroko otwartego oka. Precyzyjna szczoteczka z miękkimi, otulającymi włóknami dociera do każdej rzęsy wyraźnie ją podkreślając nie zostawiając grudek. Formuła wzbogacona o ekstrakt z ogórka i witamin sprawi, że Twoje spojrzenie będzie świeże i pełne energii.


Korzyści i obietnica producenta: 
  • Pełna objętość
  • Wydłużenie
  • Uniesienie
  • Podkręcenie bez grudek
  • Świeże spojrzenie

Dostępne odcienie:
  • 001 Black
  • 003 Extreme Black

Składniki: Brak informacji na opakowaniu


Opakowanie: opakowanie zielonym kolorem nawiazuje do świeżego ogórka, duża szczoteczka - nie silikonowa z włosiem krótszym na środku i dłuższym na zewnątrz 



Użytkowanie: 
na początku nie polubiliśmy się ze wzgledu na dużą szczoteczkę w kształcie klepsydry, ale z czasem nauczyłam się nią manewrować. Tusz jest rzadki, a na szczoteczkę nabiera się go idealna ilość. Długo schnie, dlatego łatwo można odbić go pod łukiem brwiowym. Ładnie rozprowadza się na rzęsach, unosi je i nie skleja. Nawet po nałożeniu dwóch, czy trzech wartw możemy uzyskać jedynie delikatny efekt. Rzęsy są elastyczne i miękkie, nie stylizuje ich na sztywno. Moje rzęsy wydłuża nierównomiernie i wyglądają na krótsze pośrodku, nie lubię takiego efektu i by go zniwelować  musiałam się nieco namachać


Pożądany efekt: jak najbardziej spełniły się obietnice producenta, wydłużenie, uniesienie bez grudek, świeże spojrzenie. Jedynie z objętością bym się nie zgodziła. Ogólnie cenię sobie opis produktu, który jest zgodny z prawdą, bo w końcu każdy z nas ma inne oczekiwania i potrzeby

  
Plusy:

- przyjemnie pachnie
- unosi rzęsy
- nie skleja rzęs
- rzęsy są elastyczne i wypielęgnowane
- nie kruszy się
- nie zostawia grudek
- dobrze się zmywa
- nie podrażnił moich oczu


Minusy:

- nierównomiernie wydłuża

- długo schnie, dlatego łatwo może się odbić




Polecam?: tak, zwolenniczkom delikatnego dziennego makijażu. Pokochają Wake Me Up za dodanie im dziewczęcego uroku. Ja jednak wolę mocno pogrubione i spektakularne spojrzenie, dlatego w mojej ocenie dostaje solidną 4


Moja ocena: 4/6


Dostępność: każda drogeria


Cena: ok. 35zł / 11ml

wtorek, 16 czerwca 2015

Mój poranny niezbędnik

Każdy poranek... Oj jak ciężko zwlec się z łóżka :-(
tak, ja tak właśnie mam, że gdy dzwoni budzik, to wciskam drzemkę... A potem co? Biegusiem, by zdążyć :-)

1. Szybko odświeżam twarz żelem Clinic
2. Nawilżam kremem GlySkinCare
3. Pod oczy również GlySkinCare
4. Podkład Rimmel Wake Me Up z wit. C i filtrem SPF 15 w kolorze 103 True ivory
5. Korektor pod oczy Paese Clair w kolorze 3 naturalnym
6. Podkreślam brwi kredką Catrice 040 Don't Let Me Brow'n
7. Nakładam cielistą kredkę na linię wodną oka Rimmel 213 In the nude
8. Rzęsy tuszuję mascarą Rimmel Wake Me Up 001 Black
9. Kości policzkowe zaznaczam różem Bourjois w kolorze 95 Rose de jaspe
10. Twarz konturuję bronzerem Inglot 502

Poprawka fryzury szczotką Tangle Teezer i wychodzę :-) A jaki jest Wasz poranny niezbędnik?


piątek, 12 czerwca 2015

Inspiratorka Rimmel

Właśnie odebrałam paczkę ‪‎Inspiratorki Rimmel‬, więc zaczynam testowanie z ‪Wake Me Up‬ :-)

Pierwsze wrażenie jest pozytywne! Podkład i mascara pięknie pachną... ale na moją opinię musicie chwilkę poczekać, bo w końcu potrzeba trochę czasu na rzetelny test ;-)